-Amanda, obudź się- Shun pochylił się nad
dziewczyną.
-Shun, jest noc. A jeśli chodzi o mikser
jest w dolnej szafce-wymruczała, będąc jeszcze w stanie uśpienia.
-Nie chodzi o mikser. Spotkanie!-
przewrócił oczami.
-Już, już!
Pospiesznie włożyła ubrania, które leżały
niedbale na krześle, związała włosy i wyszła z domu.
Szli teraz przez las. Nagle Shun zawiązał
jej oczy. Robił to niepotrzebnie, bo w tych ciemnościach nie widziała wiele.
Nawet nie pamiętała, jak wrócić. Zakręcił parę razy tak, żeby nie wiedziała, w
którą stronę idą. Czuła na sobie podmuchy gorąca i zimna, jakby przechodzili
przez niebo i piekło. Nie wiadomo skąd pojawił się mocny wiatr. W końcu, gdy
wysoka temperatura utrzymywała się dość długo, a wiatr przestał wiać, Shun zdjął
jej opaskę. Znajdowali się w ogromnej pieczarze. Pomieszczenie było szerokie na
około piętnaście metrów, a wysokie na około siedem. Po bokach ustawione były
posągi pół ludzi, pół zwierząt, przez środek prowadził czerwony dywan, który
kończył się przed schodami. Zastanawiała się, jak coś takiego mogło pozostawać
ukryte w tajemnicy, nikt tego nie odkrył.
-A więc jesteś- dobiegł ją głos z góry.
Szybko uklękła.
-Jestem, Panie. Bała się podnieść głowę,
ale jednocześnie chciała zobaczyć Mistrza. Tego, który wybrał ją, aby chroniła
cały świat.
-Wstań.
Posłusznie wykonała polecenie. Ośmieliła
się spojrzeć. Na podeście stało krzesło, na którym siedział starszy pan z kozią
bródką. Jego twarz sprawiała wrażenie skupionej, wiecznie się czymś
zamartwiającej, ale pogodnej, miłej i wesołej.
-Shun, czego ją nauczyłeś?- spytał
chłopaka, tracąc zainteresowanie osobą dziewczyny, a zaczynając rozmowę z
czarnowłosym.
-Nauczyłem ją obrony, słabych i średnich zaklęć,
a także zaklęcia przedostatniego- odpowiedział, śmiało patrząc na niego.
Wiedział, że jest bezpieczny. Wiedział ,ze on mu nic nie zrobi. W końcu to on
go wychował.
-Uważasz, że jest gotowa na zaklęcie
ostatnie?
-Tak, Panie. Uważam, że jest gotowa.
Bezbłędnie i za pierwszym razem wykonywała zaklęcia. Widać było skupienie.
Ośmielam się stwierdzić, że jest w wyższym stopniu zaawansowania.
-Wszystko idzie zgodnie z planem. Dobrze!
Naucz ją więc zaklęcia ostatniego. Pamiętaj, musisz ją chronić- wskazał
wzrokiem na dziewczynę.
-Rozkaz zostanie wykonany, Panie.
-Możecie odejść- powiedział.
Ukłonili
się i odeszli.
W drodze powrotnej Shun zatopił się w
myślach. Jego twarz była nieobecna.
Tak,
on na pewno o czymś myślał. W jego głowie powstawał plan jak obronić Magiczną
Istotę. Zastanawiał się także, dlaczego, gdy patrzy jej w oczy szybciej bije mu
serce. Teraz zrozumiał, że zakochał się w tej dziwnej dziewczynie. On, Shun
Kazami, potężny ninja, który nigdy nie okazywał żadnych uczuć, zakochał się. I
to w tak krótkim czasie. Popatrzył na nią. Jej twarz była pogodna. Pewnie też o
czymś myślała.
Myślała o swojej misji. W jej ręce zostało
powierzone całe Dobro świata. Musi je chronić. Myślała też o Shunie. Ten chłopak
jest dziwny. Coś przed nią ukrywa. Zauważyła, że przypatruje się jej. Spojrzała
na niego.
W tym momencie ich
spojrzenia się spotkały. Wytrzymali kilka sekund patrząc sobie głęboko w oczy,
jakby chcieli dojrzeć swoje myśli, a potem odwrócili wzrok.