niedziela, 10 marca 2013

Rozdział XLVI - Troska o bliskich

Shun biegł z prędkością błyskawicy do domu. Rzucił się w stronę drzwi do pokoju Amandy. Odetchnął z ulgą. Żyła.
-Amanda?- lekko potrząsnął jej ramieniem.
-Kim jesteś? Odejdź!!- krzyknęła.
Widocznie była tak słaba, że nie poznawała nawet jego. Przemówił cichym, spokojnym głosem:
-To ja, Shun. Przyniosłem lekarstwo. Wypij.
Dziewczynie chciało się pić, więc chciwie chwyciła butelkę i duszkiem wypiła całą zawartość.
„Proces został spowolniony. Chociaż to mi się udało!”
-Och, Shun, ja już nie mam siły!
-Wytrzymaj! Pokonamy go! Nigdy cię nie opuszczę.
-Dziękuję- powiedziała i zamknęła oczy.
-Znów ten koszmar!
-Witam ponownie!
-Odejdź!
-Widziałem, że ktoś ci pomaga. Spowolnił proces, ale i tak umrzesz. Jesteś już blisko.
-Nigdy to ci się nie uda!
-To prawda, jest ciężko, bo masz dużą siłę woli, ale każdy się ugina. Poddaj się, inaczej spotka cię to:
Znikąd pojawił się obłok. Zaczęła się transmisja. Shun leżał na brudnej, ciemnej od wilgoci podłodze. Otaczała go kałuża krwi. Potem dziewczyna zobaczyła Runo. Biedna dziewczyna stała się sługą zła. Czarne, smutne oczy pozbawione jakichkolwiek emocji, czy uczuć. Keith był seryjnym zabójcą ukrywającym prawdziwy powód tych zbrodni. Zamierzał zabijać każdego, kto stanął mu na drodze. Tym sposobem próbował uciszyć tęsknotę za magiczną istotą. Gus. Pomagier Keitha. Bierze udział w zbrodniach.
Nagle chmura się rozwiała.
-Chcesz żeby tak się stało? Nie? To dołącz do mnie!
-Nigdy nie zawładniesz moimi uczuciami! To tylko głupi wymysł! Nie zrobisz tego!
-Głupiutka dziewczynka. Oczywiście, że zrobię. Nie znasz Mnie? Jestem najgorszą postacią zła. Najsilniejszą.
-Nie, nie, nie, nie, nie… Nie mogę tego wytrzymać- opadła na kolana i zakryła dłońmi uszy. W głowie kołatały myśli.
„Runo. Keith. Gus. I… Shun.”

Rozdział XLV - "Proszę o pomoc!"

Udał się prosto do szarego domu. Zadzwonił. Drzwi otworzył mu mężczyzna w średnim wieku.
-Shun!- zawołał zaskoczony- co cię do mnie sprowadza?
-Witaj, Mistrzu. Przyszedłem prosić o pomoc.
-Wejdź- otworzył drzwi.
Gdy usiedli Shun zaczął:
-Zło znów wydostało się na świat. Zaatakowało Amandę, a ja NIC nie mogę zrobić!
-A Królestwo?
-Też. Jest za silny. Ona umiera! Proszę o pomoc! Tylko pan może coś zrobić!
-Ja już nie mam mocy! Myślę, że trzeba zaczekać, aż…
-Aż ona umrze!?
-Nie to chciałem powiedzieć. Chodziło mi o to, żeby zaczekać i w odpowiednim momencie zaatakować. Może wiesz, jak wygląda potwór?
-Amanda opowiadała, że ma czerwone, wyłupiaste oczy.
-O nie! Spełniło się najgorsze! On wydostał się na świat! Nie mogę powstrzymać „choroby” Amandy, ale mogę ją spowolnić. Mam miksturę. Tylko osoba, która kocha ją szczerym uczuciem może jej to podać. To jest zadanie dla ciebie, Shun. Nic więcej nie mogę poradzić.
-Kim jest On?
-Niestety, nie znam Jego imienia. Starożytni mówili o nim po prostu „Potwór”. Teraz idź, bo może być za późno.
-Rozkaz zostanie wykonany, Mistrzu. Dziękuję.

Rozdział XLIV - Samotność, bezradność i łzy

Dni stały się puste. Chłopak krążył po pokojach ze spuszczoną głową. Znów zmienił się w tamtego Shuna. Nie wiedział, jak jej pomóc. Każdy sposób zaraz odrzucał, myśląc, że jest za słaby. Lekko uchylił drzwi. Zobaczył dziewczynę, a raczej jej cień. W wielkim łóżku wydawała się taka mała… Spała, co jakiś czas niespokojnie oddychając. Choć tego nie chciał, to z oczu popłynęły mu łzy. Coraz częściej mu się to zdarzało. Poza tym nie mógł zrobić nic. Był bezradny. Wszedł do swojego pokoju. Położył się na łóżku. W oczy rzuciło mu się pewne zdjęcie. Ich zdjęcie. Stali tam uśmiechnięci obok Keitha, Runo i Gusa.
„Była taka uśmiechnięta, taka silna.. A teraz… Teraz już nic nie mogę zrobić. Ale ona na mnie liczy!”
Szybko wziął zdjęcie i rzucił nim o drzwi. Ramka roztrzaskała się na drobne kawałeczki. Zasnął. Nie spodziewał się, że prawdziwe zło dopiero nadejdzie.

Rozdział XLIII - Ostatnie chwile życia

Rano przyszedł do dziewczyny. Bał się wejść do pokoju. Bał się tego widoku, tego bólu. Nie mógł tego znieść. Kochał ją, ale co mógł zrobić, gdy wróg jest silniejszy?
Wszedł. Zobaczył, że śpi, ale niespokojnym snem. Rozpoznał, że potwór znów odwiedził ją w śnie.
-I co? Jak to jest powoli umierać?
-Czego ode mnie chcesz?- spytała ostatkiem sił.
-Jak to czego? Chcę cię zniszczyć. Wszystko jest dobrze, tylko ty stoisz na przeszkodzie. A przeszkody są po to, żeby je eliminować.
-Nie mam sił…
-Niedługo stracisz wszystko. A ja będę triumfować! Na dzisiaj koniec. Jeszcze się spotkamy!
-Shun!- krzyknęła, budząc się, ale zaraz potem opadła bezwładnie na łóżko.
-Tak?- zaraz był przy niej.
-Zostało mi niewiele czasu. Uratuj mnie!

Rozdział XLII - Kolejny wróg

Obudziła się zlana potem. Na ręce zauważyła ranę.
-Shun!!!
Szybko przybiegł.
-Co się stało? Jak ty wyglądasz!
Podbiegł do dziewczyny i przytulił ją. Ta, szlochając, opowiedziała mu wszystko.
-Hmm… dziwne. Nigdy o czymś takim nie słyszałem. Ale z tego co wiem, nikt nie może zablokować twojej mocy. Strach musiał cię sparaliżować. Muszę cię nauczyć kontrolować to.
-To kiedy zaczynamy?
-Jak najszybciej, ale… Amanda! Co ci jest?
Rana zakażona przez zło sprowadza cierpienia i ból. Shun próbował złagodzić to, na próżno. Przez łzy wykrzyknął:
-Amis!!!
-Jestem tu, Shun-powiedziała zbolałym głosem.
-Co ci się stało?
-Anioły czują to samo, co ich podopieczni. Powoli umieram...
-Nie! Musi istnieć jakiś inny sposób, żeby go pokonać!
-Jest za silny. Przepraszam, Shun. Amanda umrze.
-Nie!- krzyknął i wybiegł z domu. Ukrył się w ogrodzie. Płakał. Najważniejsza osoba w jego życiu może go opuścić w każdej chwili.
-Nie, nie…- powtarzał.
Zaczął padać rzęsisty deszcz. Na jego twarzy łzy zmieszały się z deszczem. Skulił się w sobie.