Obudziła się w jakimś pokoju z potwornym
bólem głowy. Chciała wiedzieć, czy wczoraj to był sen. Popatrzyła na swoją
rękę. Z rany powoli sączyła się krew. Gdzie jest jej wybawca? Gdzie jesteś
Shun? Z trudem przypomniała sobie wydarzenia z ostatnich dni. Wszystko jakby
pokrywała gęsta mgła. Popatrzyła na zegarek- 8.00. Było jeszcze wcześnie.
Wstała. Rozejrzała się po pokoju. Kanapa, na której spała wydawała się mała.
Obok stała niska szafka, krzesło, stolik, zniszczone ściany. I tylko jedno
zabrudzone okno, przez które nieśmiało przedzierało się słońce. Bała się je
otworzyć, bo pamiętała słowa swojego opiekuna: Zło czai się wszędzie!
- Przecież dziś są moje urodziny!-
powiedziała sama do siebie.
-Zgadza się. To znaczy, że stajesz się coraz
silniejsza- powiedział Shun, opierając się o framugę drzwi. Nie zauważyła,
kiedy wszedł. On i ten przeklęty styl ninja!
-Może w końcu powiedziałbyś o co w tym
wszystkim chodzi! Przez tydzień jeździmy w nieokreślonym kierunku, a ty
milczysz! Shun! Proszę, powiedz!
-Dobrze, ale słuchaj, bo powiem tylko raz-
powiedział oschle- dokładnie 16 lat temu, gdy się urodziłaś Zło wydostało się
na świat. Mój pan, Deval wybrał ciebie, abyś stała na straży Dobra. A moim
zadaniem jest cię bronić, bo Amerach czyha na twoją moc. Nawet nie wiesz, jaka
jesteś potężna. Od teraz twoje życie nie będzie przypominało tego, które
wcześniej wiodłaś. Zaczęła się niebezpieczna gra, w którą zostałaś wplątana. A
ja muszę ci pomóc.
-Ja? To znaczy, że jestem jakąś…
czarodziejką?
-Można tak to ująć.
Wyobrażała sobie swoja przyjaciółkę-
Shiroki, gdyby dowiedziała się o tym. Jej śmiech pobrzmiewał w uszach dziewczyny
nieprzyjemnym echem.
Shun jakby odczytał jej myśli:
-Nigdy nikomu o tym nie mów. Amerach może
przyjmować postać ludzką. Pamiętaj o tym.
Kiwnęła niespiesznie głową. Nagle z nią
zaczęło dziać się coś dziwnego. Cały świat zaczął się rozmywać, a barwy zdawały
się blednąć.
-Kręci mi się w głowie…- upadła na ziemię.
Shun zaraz był przy niej. Teraz z rany wypływał potok krwi. To dziwne, że
jeszcze nie straciła jej całej. Shun delikatnie ją podniósł i położył na
kanapie. Usiadł obok niej i przyłożył swoją rękę na ranę. Prawie się zagoiła.
On nie miał takiej mocy jak Ta Dziewczyna. Spojrzał na nią z troską i
delikatnie się uśmiechnął.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz