Wolno powlókł się do swojego pokoju i
bezwładnie opadł na łóżko. Po kilku nieprzespanych nocach był bardzo zmęczony.
Szybko zapadł w sen.
„-Gdzie…
Gdzie ja jestem?
-Witaj,
Shun.
-Kim
jesteś?
-Amanda
mnie nie przedstawiła?
-Loan…
Czego chcesz?- nie wiedział, skąd to imię pojawiło się w jego głowie, ale
wiedział, że odgadł prawidłowo.
-Widzę,
że wiesz jak mnie nazywają. Spostrzegawczy jesteś. Chcę żebyś przestał pomagać.
-Nigdy
tego nie zrobię!
-Wtedy
musisz się z tym liczyć, że nie będę cię oszczędzać.
-Zabij
mnie, ale nie ją.
-Czy
ja dałem ci możliwość wyboru? Nie. Więc siedź cicho. Decyzję o tym, kto
zostanie przy życiu zostaw mnie. Teraz wynocha, zdenerwowałeś mnie.”
-Aaaa!- zbudził się z krzykiem- Amanda!
Szybko pobiegł do jej pokoju. Leżała
wpatrując się w jakiś punkt.
-Amanda? Amanda!
Zero reakcji. Jakby ktoś wyssał z niej
duszę. Mikstura przestała działać.
Umiera!
***
Wiem, nawaliłam. Trzy tygodnie mnie nie było. Czasem mi się nie chciało, potem nie miałam czasu, dostępu do komputera... Ale jestem i wstawiam kilka rozdziałów.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz