W nocy wymknął się z domku. Zagłębił się w gęsty,
liściasty las, który mógł liczyć ponad trzysta lat. Księżyc przedzierał się
przez liście i tworzył dziwne cienie, które zwykłego człowieka mogłyby
przerazić. Przed rozłożystym drzewem, który wyglądało na starsze niż cały las,
przystanął i czujnie rozejrzał się wokół. Był bezpieczny. Nikt go nie śledził.
Cicho zastukał w korę drzewa. Drzewo rozsunęło się. Pewnym krokiem wszedł do
środka. Jego oczom ukazał się dobrze znany widok. Zszedł po stromych schodach,
aż do podziemi. Błądził ciemnymi korytarzami, aż dotarł do wielkiej sali.
-Jestem, Panie-rzekł, podnosząc wzrok na
lekko zgarbioną postać siedzącą na krześle.
-Witaj, Shun. Jak dziewczyna?
-Na razie powoli uczy się jak używać swojej
magii. Wygląda na nieświadomą zagrożenia, które ją czeka. Ale jedno mnie
niepokoi.
-Cóż to takiego?- postać pochyliła się
bliżej, jakby chciała uważniej się wsłuchać w relacje zdawane przez
Czarnowłosego.
-Dziś rano odwiedziła ją jej przyjaciółka.
Przyprowadziła ze sobą dwóch chłopaków. Nie wyglądali dobrze. Szczególnie
Keith. Czuję w nim demoniczne cechy. Zachowywał się dziwnie. Myślę, że grozi
jej wielkie niebezpieczeństwo- nigdy nie był zbyt wylewny, a jeśli chodzi o
przekazywanie informacji oszczędzał słowa, ale mówił wprost.
-Czyżby Amerach odkrył waszą kryjówkę?
Dobrze, więc nadal tam pozostańcie. Nie spuszczaj z niej oka. Tak samo jak z
tych dwóch. Pamiętaj, ona jest najważniejsza. Naucz jej Przedostatniego
Zaklęcia. Musi także znać te najprostsze, żeby móc się bronić. Bądź zawsze obok
niej. Jeśli nadejdzie walka każ jej uciekać. Jeśli ona zginie, my też… Nie
będzie już nadziei. Musisz ją obronić. Przyjdź za kilka tygodni. Jeśli będzie
potrzeba, wcześniej. Cokolwiek robisz, pamiętaj, żeby nikt cię nie śledził.
-Rozkaz zostanie wykonany, Panie.
-Dobrze, teraz idź, bo może być za późno.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz