Jako, że już jutro Wigilia, a ja tego dnia nie za bardzo będę mieć dostęp do komputera, wrzucam dzisiaj one shota. Jest to chyba drugi one shot, który napisałam w swoim życiu. Mam nadzieję, że Was nie zawiedzie.
A na Święta życzę Wam ciepła, miłości, radości z czasu spędzonego z rodziną, bo to, że wszyscy są razem, mogą wreszcie zwolnić- to jest najważniejsze.
Wesołych Świąt!
***
***
Śnieg prószył za oknem. Ludzie spieszyli się, każdy
w swoją stronę. Nikt się nie uśmiechał, każdy był zaprzątnięty swoimi sprawami.
Kupić mąkę, drożdże, a prezenty? Czy starczy mi czasu?- większość zadawała
sobie takie pytanie. No tak, za tydzień Boże Narodzenie. Wokoło czuło się tą
magię, to oczekiwanie. W sklepach leciały, jak co roku, świąteczne piosenki,
które każdy dobrze znał, a niektórzy nawet nucili je pod nosem, błądząc między
półkami w poszukiwaniu tego, o czym marzy ich dziecko. W Święta marzenia się
spełniają. Tak przynajmniej mówią. Czy to prawda? Owszem, jest coś cudownego i
tajemniczego. Coś, co czuje każdy, ale żaden nie potrafi dokładnie wytłumaczyć
o co chodzi. Czy to ta choinka stojąca na rynku cała w światełkach? Czy może
śnieg, który prószy już od tygodnia? Albo przedświąteczny szał zakupowy?
Patrzyła na to wszystko przez duże okno w salonie.
Uśmiechnęła się. Uwielbiała to. Za każdym razem z utęsknieniem czekała na
grudzień, a potem skrupulatnie odliczała dni do Gwiazdki.
-Może nam pomożesz?- spytała mama, wieszając dużą
bombkę na gałęzi świerku, zwanego przez wszystkich choinką.
-Tak, oczywiście- poderwała się z miejsca i złapała
za inne ozdoby. Miała siedemnaście lat, ale nadal to lubiła.
Pamiętała czasy, kiedy miała cztery lata, a jej tata
podnosił ją, żeby mogła przyczepić gwiazdę na czubku.
Siedemnaście lat. Popularność, przyjaciele, dobre
stopnie, wspaniały kontakt z rodziną- wszystko to miała, lecz zawsze czegoś jej
brakowało. Zawsze się nad tym zastanawiała. Czego może jej brakować do
szczęścia? To było jak puzzle- nie zobaczysz obrazka w całej okazałości, bo
zgubił się ten jeden najważniejszy element. Bez tego nie ma radości.
Wróciła do swojego pokoju, wzięła książkę i zaczęła
czytać. To był jej sposób na oderwanie się od rzeczywistości. Chociaż na
chwilę. Chociaż na chwilę wejść do innego świata. Pogrążyła się na moment w
lekturze, po czym odłożyła ją na bok. Na okładce widniał tytuł- Niebezpieczna
gra.
-Shun… nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym, żebyś
był tutaj. Amanda jest wielką szczęściarą, że cię ma- położyła się na plecach.
Po jej policzkach spłynęły łzy. Częściowo ze smutku, częściowo- ot tak, bo
chciało jej się płakać.
Zawsze starała się ukrywać emocje i okazywać tyle,
ile to potrzebne. Ale w życiu zawsze są takie chwile słabości, kiedy trzeba to
wyrzucić na zewnątrz. Szybko starła łzy.
-Nie mogę się rozklejać… idą święta- lekki uśmiech
rozjaśnił jej twarz. Sięgnęła po książkę.
*
Tydzień później...
-To dziś!- pisnęła radośnie, kiedy tylko otworzyła oczy. Od razu podbiegła do okna. Miała taki zwyczaj od zawsze. Chciała wiedzieć, co się wokół niej dzieje. Śnieg przestał padać. Było jasno, ale cały świat jeszcze spał.
W ten dzień wszystko jest inne. Takie uroczyste, pełne szczęścia. Pomagała mamie rozstawiać talerze, witała gości, rozmawiała i śmiała się.
Na niebie zajaśniała pierwsza gwiazda. Ulice opustoszał. Każdy dostał opłatek i już mieli składać sobie życzenia, kiedy nagle zadzwonił dzwonek.
-Otworzę- powiedziała mama i poszła zobaczyć, kto to.
Po chwili do pokoju wszedł czarnowłosy chłopak.
-Jest i nasz dodatkowy gość- uśmiechnęła się ciocia- poznajcie: to jest Shun, syn mojej przyjaciółki, która odeszła niedawno. Zaprosiłam go tutaj, nie macie nic przeciwko?- popatrzyła na rodziców dziewczyny.
-Ależ nie!- uśmiechnął się tata- im nas więcej, tym lepiej! W ten dzień nikt nie powinien być sam. Proszę Shun, opłatek dla ciebie- podał mu talerzyk.
Każdy łamał się i składał najlepsze życzenia.
Stanęła przed chłopakiem.
Stanęła przed chłopakiem.
-Hm... nie wiem, czego mam ci życzyć. Wcale cię nie znam. Ale na pewno zdrowia- bo jest najważniejsze, żadnych smutków, za to dużo radości- popatrzyła w jego brązowe oczy. Wydawało się, że je zna. A to imię? Jak w książce. Zbieg okoliczności?
-Dziękuję. Życzę ci, abyś zawsze pamiętała, kim jesteś i nie traciła siebie, bo pragnienie bycia kimś innym, to marnowanie osoby, którą się jest. Dlatego zawsze trzeba się zastanowić, zanim coś sobie zażyczysz. Wszystkiego najlepszego, Amando.
-Amando? Jestem Melody- zmarszczyła brwi.
Pokręcił głową w geście zaprzeczenia.
-W Święta marzenia się spełniają, pamiętasz? To są twoje słowa. Tydzień temu wypowiedziałaś życzenie. Chciałaś, abym tu był. Jestem.
Odsunęła się o krok.
-Zwariowałeś?
Lekko, prawie niezauważalnie, uśmiechnął się.
-Rozumiem cię. Może to być dla ciebie szok, ale tak miało być. Amando uwierz mi. Nie mógłbym cię oszukać. Zobacz, to naprawdę ja- rozłożył ręce. Niepewnie podeszła bliżej.
Wyglądał zgadzał się z opisem w książce. Czarne włosy sięgające ramion, duże brązowe oczy, blada cera, zgrabna sylwetka...
-Shun? Nie wierzę...- zamknęła oczy i znów je otworzyła, jakby to był sen.
Tyle razy myślała o tym, jak mogłoby wyglądać ich spotkanie, gdyby istniał, ale nigdy nie było takiego scenariusza. Mogli na siebie przypadkowo wpaść w galerii, albo w parku, albo... wszystko, ale nie tak!
-Kochani, zapraszam do stołu.
Usiadła obok Shuna. Czuła ciepło bijące od niego. Ogarnęły ją spokój i poczucie bezpieczeństwa. co było dziwne, bo nigdy go nie spotkała. Jedzenie wyglądało naprawdę apetycznie, ale ona prawie nic nie zjadła.
-Coś się stało?- zapytała zatroskana mama, pokrywając swoją dłonią jej dłoń.
-Nie, mamo. Nic się nie stało. Wszystko w porządku- przywołała na twarz wymuszony uśmiech.
Po skończonej kolacji, Shun zapytał:
-Możemy iść do ciebie?
Lekko kiwnęła głową i wstała od stołu. Weszła po schodach na piętro i otworzyła drugie drzwi po lewej. Shun wchodząc, zamknął je.
Usiedli na kanapie. Chłopak wziął głęboki wdech i zaczął:
-Nadal nie wierzysz? Myślisz, że to sen? Przypadek? Tu nic nie dzieje się przypadkowo, Amando.
-Nie mów do mnie Amando!- krzyknęła, poirytowana. Miała swoje imię, a on nazywał ją imieniem tej dziewczyny z książki! Może to jakiś szalony fan?
-Ale czy nie chciałabyś nią być? Mieć jej przygody?
Spuściła głowę. Tak... bardzo. Co noc przed zaśnięciem marzyła o tym. Marzyła, że stanie się nią i razem z brązowookim będą pokonywać zło.
-Chcesz? Potrzebuję tylko twojej odpowiedzi.
-Chcę- wyszeptała. Podniosła głowę. Była w zupełnie innym miejscu.
-Witaj w nowym świecie. Wesołych Świąt, Amando.