sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział XVIII - Coś nowego

-Mamo! Tato! Wróciłam!- już od progu Amanda zaczęła oznajmiać swoje przybycie.
-Amanda!
-Cześć, mamo. Gdzie tata? Chcę z wami porozmawiać- od razu przeszła do rzeczy.
-Tu jestem. Cześć, Am.
-Lepiej usiądźcie- wzięła głębszy oddech- chcę się wyprowadzić.
-Słucham? I mówisz nam to tak po prostu?
-Tak, tak, dobrze słyszycie- zrobiła niepewną minę. Nie wiedziała, czy rodzice się zgodzą, ale z drugiej strony już tyle czasu przebywa poza domem z chłopakiem, którego jej rodzice widzieli może raz w życiu, że powinni się zgodzić, prawda?
-I z kim chcesz zamieszkać?
-Z Shunem- chciała zamieszkać właśnie z nim. To z nim czuje się najbezpieczniej, bo wie, że poświęci nawet swoje życie, by jej włos z głowy nie spadł.
-Z.. Shunem, tak?
-Tak. Zamieszkamy obok Runo, Keitha i Gusa- zrobiła pauzę, po czym kontynuowała:- Zgadzacie się?
-Nie wiem. To ciężka decyzja. Musimy to przemyśleć. Myślę, że odpowiemy na to pytanie jutro. A teraz do stołu, obiad gotowy!
Dziewczyna lekko się zdziwiła, że mama nie pyta, skąd mają pieniądze na kupienie domu, ale posłusznie usiadła za stołem.
Po obiedzie pograli w jakieś gry, porozmawiali, a potem poszli spać. Nazajutrz mama powiedziała:
-Dużo z tatą o tym myśleliśmy. Sądzimy, że wiele przeszłaś, jesteś coraz starsza i zasługujesz na to, by móc się wyprowadzić.
-Dziękuję, mamo! Shun, idziemy się pakować. Dziś wieczorem wyjeżdżamy.
-To ty wiedziałaś, że się zgodzę?
-No tak- nie chciała mówić, że podsłuchała ich rozmowę w nocy, kiedy nie mogła zasnąć.
-…
Po tym Amanda uznała, że może iść. Wieczorem pożegnała się rodzicami, składając obietnicę, że będzie często ich odwiedzać, mama ucałowała ich w czoło, tata przytulił córkę i poklepał po plecach Shuna, i dopiero po tym mogli jechać. Jechać do nowego domu. Zacząć nowy rozdział w swoim życiu.
*
-No to jesteśmy- powiedział Shun, kładąc walizki na podłodze.
-Jak tu pięknie!
-Być może, ale w tych ciemnościach nic nie widać. Jutro obejrzymy dom, teraz chodźmy spać. Na pewno jesteś zmęczona- na dobranoc pocałował ją w policzek- śpij dobrze.
Odpowiedziała mu uśmiechem i zniknęła w swoim pokoju. Nie miał jeszcze mebli, podobnie jak reszta domu. Rozłożyła materac, wzięła poduszkę i koc, po czym położyła się i zamknęła oczy.
Obudziła się wcześnie rano. Przez wielkie okno w pokoju wpadały oślepiające promienie słońca. Otworzyła okno i wyszła na balkon. Był piękny, listopadowy poranek. Mimo, iż było chłodno, Amanda nie przejmowała się tym. Postanowiła przejść się po ogrodzie. Po cichu wyszła z pokoju i zajrzała do Shuna. Biedny chłopak. Wreszcie może odpocząć. Cicho ubrała się i wymknęła z domu.
Mogła w końcu zobaczyć wszystko w pełnej okazałości. Odkrywała coraz to nowe zakątki, zawsze witając je z radością, która u niej była naturalna. W końcu po obejściu wielkiego ogrodu postanowiła wrócić do domu. Trzeba zrobić śniadanie.
Wchodząc przez boczne drzwi zauważyła Shuna.
-Hej!- nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo Shun złożył na jej ustach pocałunek.
-Cześć- uśmiechnął się- jak spało się w nowym miejscu?
-Świetnie. A teraz, jeśli pozwolisz, zabiorę się za przygotowywanie śniadania/ Dziś będzie ciężki dzień.
-Znów walka ze złem?- spróbował zażartować, ale dziewczyna nie podzielała jego humoru i zmierzyła go wzrokiem.
-Nie żartuj. Zło zostało pokonane. Dziś czeka cię ustawianie mebli.
-Przepraszam, nie denerwuj się.
-Dobrze, dobrze- w pośpiechu zaczęła wyrzucać z koszyka przygotowanego przez mamę ostatnie jedzenie.
"Trzeba pójść do sklepu. Wyślę Shuna."
-Możesz iść do sklepu? W koszyku i lodówce świeci pustkami.
-Yhm... dobrze. A co za to dostanę?
-Satysfakcję- odcięła się.
Spojrzał na nią.
-Ok, buziaka- poddała się. W czasie ostatniego tygodnia, kiedy leczył rany, zdążyła poznać, że zakochany Shun czasami zachowuje się jak dziecko.
-To idę!
I tyle go widziała.
Szedł teraz wąską uliczką. Nagle zza rogu ktoś wpadł na niego z impetem. Nieznajoma osoba syknęła:
-Jak chodzisz, łamago!
-Runo?
-Shun? Co ty tu robisz?- zapytała podnosząc się i otrzepując ubranie.
-Mieszkam.
-A więc już się przeprowadziliście? Świetnie! Wpadnę do was dzisiaj.
-Niech ci będzie. Pa!
"I jak ja mam to wszystko kupić? Połowę dnia mi to zajmie"- pomyślał, dając listę zakupów sprzedawczyni. Zauważył, że ktoś mu się przygląda. Kątem oka dostrzegł dziewczynę. Podeszła do niego.
-Hej, jestem Side, a ty? Chyba jesteś nowy, bo nigdy nie widziałam cię tu wcześniej.
-Jestem Shun. Przeprowadziłem się tu wczoraj.
-Może kiedyś wyskoczymy do kina albo gdzieś?
-Nie wiem. Może.
Szybko zapłacił i wyszedł.
-Zaczekaj!- usłyszał wołanie. Przystanął.
-Mieszkasz sam?
-Nie. Mieszkam z moją dziewczyną- uśmiechnął się w duchu. Jak miło to brzmi.
-Z dziewczyną?- nie takiej odpowiedzi się spodziewała, ale szybko się opanowała i powiedziała:- no tak, można się było tego spodziewać. Lecę, pa!
-Cześć- sucho odpowiedział jej Shun.
*
Jestem! Tu są zakupy, a teraz nagroda!- zawołał od progu. Gdy zobaczył Runo siedzącą na kanapie w salonie speszył się, ale coś innego przykuło jego wzrok.
-Amanda!- krzyknął, gdy obejrzał wszystkie pokoje- czemu zabrałaś się do ustawiania mebli beze mnie?
Przewróciła oczami.
-Spokojnie- powiedziała, trzymając tacę z ciastkami- mam magię. To było łątwe.
-No dobrze, ale następnym razem poproś mnie.
-Tak zrobię. A teraz chodź do salonu.
Gdy wszyscy usiedli, Runo powiedziała:
-A teraz opowiedzcie mi wszystko od tego momentu, w którym wyjechałam.
***
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. 80% to dialogi. Wiem, że ten rozdział można by rozbudować na jeszcze 10 stron, ale nie udało mi się to, może kiedyś wezmę się za to i wszystko poprawię jeszcze raz. Przepraszam za tak długą nieobecność. Jeśli będę mieć możliwość, jutro wstawię nowy rozdział.

0 komentarzy: