Pomóż
mi! Szybko! Zostało ci mało czasu! Pomóż mi!
-Ale… co? Jak? – nerwowo zaczęła się
rozglądać po pokoju.
-Coś się stało?- zapytał siedzący obok
chłopak.
-Tak. Ktoś wołał o pomoc. Też to słyszałeś?
-Nie- zapewnił.
Pomóż
mi! Szybciej!
-Znów ten głos!- złapała się za głowę- nie
mogę wytrzymać!
Kim
jesteś?- zapytała.
To
ja, anioł. Pomóż mi! Szybciej!
-Shun! Mój anioł potrzebuje pomocy!
Jestem
w starym magazynie. Szybciej!
Szybko przybyli na miejsce. Weszli do
środka.
-Side! Jeszcze żyjesz?
-Hahaha! Oczywiście! A teraz pożegnaj się z
aniołkiem, bo on już mówi pa, pa!- i wbiła jej sztylet w serce.
-Nieee!- Amanda upadła na podłogę.
Więź z aniołem była tak silna, że ona czuła
to samo. Umarła. Nagle wszystko zajaśniało. W świetle ukazał się cień. Podniósł
Amandę i znikł.
-Skoro jej już nie ma, to zajmę się tobą.
-Zabiję cię!- wysyczał Shun, próbując
powstrzymać cisnące się do oczu łzy.
Nie mógł się pogodzić z myślą, że stracił
dziewczynę. Jej już nie ma. Odeszła. To spotęgowało jego gniew. Z całą swoją
siłą kopnął Side tak, że znalazła się na końcu magazynu. Chwycił ją za rękę.
Wykręcił ją tak, że złamała się. Zaczął ją bić. Za każdym razem wkładając w to
więcej siły.
-Proszę, oszczędź mnie!- błagała już
ostatkiem sił.
-Teraz poczujesz jak miło jest umierać!- i
zadał jej ostateczny cios. Po tym upadł na ziemię.
***
Dzisiaj wstawię jeszcze jeden rozdział.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz