środa, 13 lutego 2013

Rozdział XXIX - Na ratunek!

„Shun, uratuj mnie”- dobiegło do uszu chłopaka.
-Amanda?
Szybko zerwał się z łóżka. Pobiegł do jej pokoju. Nie ma jej. Ubrał się i wybiegł z domu. Biegł na oślep, ufając intuicji. Ta zaniosła go do opuszczonego domu. Otworzył drzwi.
-Widzę, że mamy niespodziewanego gościa!
-Gdzie ona jest?
-Ale kto? Ach! Chodzi ci o Amandę? Tak, tak, jest gdzieś tutaj. Amanda!
Gdy wyszła z cienia Shun zobaczył jej puste oczy. Wpatrywały się w dal. Nagle zawiał wiatr, który wpadł przez okno. Poruszył jej włosami. Światło księżyca padało przez zabrudzone okna oświetlając jej ciemną twarz. Chłopak zauważył, że… płacze.
-Co jej zrobiłeś?
-Powiedzmy, że zabrałem jej wspomnienia, a może nawet i duszę.
Światło.
-Amis!
-Jestem tu, żeby ci pomóc. To nie jest Keith. To zło go opętało. Nie rób mu nic złego.
-Ale zło jeszcze istnieje?
-Hahaha! A co ty myślałeś! Zła nie da się tak po prostu zniszczyć!
-To co ja mam zrobić?
-Masz tu sztylet. Musisz wbić mu go prosto w serce. Nic mu tym nie zrobisz, jedynie wypędzisz zło z jego ciała. Jeśli nie trafisz, Amanda umrze.
-Co to, to nie! Zmywam się!
Shun szybko pobiegł za nim. Nie było to łatwe zadanie. W końcu Keith się zmęczył. Shun dopadł do niego na skraju lasu. Szybko wbił sztylet.
Udało się- pomyślał z satysfakcją.

0 komentarzy: