środa, 13 lutego 2013

Rozdział XXX - Trudny czas pożegnań

Mgła. Jasność. Śmiech.
-Gdzie ja jestem?
-W Królestwie Dobra.
-Amanda? Ty też tu jesteś?
-Oczywiście. Otwórz oczy, nic ci nie grozi.
Posłusznie wykonał polecenie. Na początku oślepiła go jasność, ale z czasem przyzwyczaił się.
-A Amis?
-Jestem tu, Shun.
-Dlaczego nas tutaj zabrałaś?
-Takie było polecenie. Wypijcie to.
Ciemność. Gorąco. Shun czuł, że się dusi. Nie mógł otworzyć oczu. Spada… Upadł. Znajdował się w wielkiej sali. Na końcu stał tron.
-Witam, Shun.
-Mistrz?
-Tak, to ja. Nie spodziewałeś się mnie, prawda?
-Prawdę mówiąc nie, Panie.
- Mam nadzieję, że zło nie będzie wam zagrażać. Nadszedł już ten czas.
-Jaki czas?
-Czas, żeby się pożegnać. To już koniec, Shun. Moja misja dobiegła końca.
-Ale Panie…
-Nie przerywaj. Teraz ty jesteś najsilniejszym wojownikiem na Ziemi. Powierzam ci swoją moc. Uklęknij.
-Nie! Proszę, nie!
-Shun, nie utrudniaj mi tego. Tyle lat służyłem dobru, więc teraz czas żeby ktoś inny przejął tę moc, a ja... ja idę na emeryturę. Uklęknij- powtórzył.
Ukląkł. Poczuł w sobie gorąco, potem zimno.
-Żegnam Shun. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy.
-Mistrzu, nie odchodź!
Ciemnośc. Gorąco. Czuje, że znów się dusi. Otworzył oczy.
*
Ciemność. Gorąco. Czuje, że się dusi. Spada... Upadła. Wielka sala.
-Gdzie ja jestem?
-Witaj, Amando.
Szybko uklękła i pochyliła głowę.
-Wstań.
-Dlaczego mnie wezwałeś, Panie?
-Amando, jesteś wielką wojowniczką. Długo służę dobru, ale zawsze jest ten czas, kiedy trzeba odejść w cień. Ty i Shun tworzycie parę najlepszych wojowników. Oby tak dalej. Dobro zawsze będzie płynąć w twoich żyłach. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Żegnaj.
Ciemność. Gorąco. Czuje, że się dusi. Otworzyła oczy.
*
-Amanda?
-Shun! Widziałam Mistrza! On... odszedł.
Przytulił ją.
-Sam ci mówił, że to ten czas.
-Będzie mi go brakowało.
-Mi też.

0 komentarzy: