niedziela, 10 marca 2013

Rozdział XLI - Przyszłość czy pułapka?

Wpadła w jakiś otwór. Upadła na zimną podłogę.
„Gdzie ja jestem?”
-Och, Amando! Nareszcie cię znalazłem. Dlaczego leżysz na podłodze?
To był Shun! Tylko trochę doroślejszy.
-Obciąłeś włosy?
-Dlaczego pytasz? Od kilku lat mam taką fryzurę. Na pewno ci się nic nie stało?
Teraz dopiero zauważyła, jak wygląda. Zmieniła fryzurę na krótką. Zamiast dżinsów miała sukienkę w kolorze dojrzałej śliwki.
„Mój ulubiony kolor. Mam gust!”- pomyślała z uśmiechem.
-Chodź, zaprowadzę cię do pokoju.
-A ty jak zwykle troskliwy.
-Oczywiście. Martwię się o ciebie.
Nagle przemknęło jej coś przez głowę.
-Shun, który mamy rok?
-Dlaczego pytasz? Przecież wiesz, że jest rok 2022.
-2022?
„Przesunęłam się w czasie o 12 lat! Czyli teraz mam 28!”
Zauważyła obrączkę.
-Mam męża?
-Czy naprawdę ci się nic nie stało? Oczywiście, że masz. Przecież ja nim jestem.
-Ach, oczywiście!- skoro jakoś się tu znalazła, to musiała przetrwać- trochę mi się kręci w głowie.
-Połóż się- powiedział i wyszedł.
„2022? Jak ja się tu znalazłam? Amis! Tylko ona zna odpowiedź!”
-Amis?- zapytała cicho- Amis!- powtórzyła ze strachem. Nic.
„O, nie! Jeśli jej nie ma, to…”
Usłyszała śmiech. Diaboliczny śmiech.
-Witaj Amando.
-Kim jesteś!?
-Jestem tylko przyjaciele. Nie bój się!
-Nie wierzę ci! Gdzie Amis?
-Amis tu nie ma, jestem tylko ja!
W czerwonych płomieniach pojawił się on. Wielkie, wyłupiaste oczy odznaczały się na czarnej twarzy.
-Dziwny stwór z ciebie- pomimo strachu Amanda ośmieliła się wtrącić uwagę. Ten tylko się uśmiechnął, jeżeli dziwny grymas można nazwać uśmiechem.
-Dziwny, ale groźny. Teraz poczujesz moją moc!
Teraz zrozumiała powagę sytuacji. Wpadła w pułapkę!
Spróbowała zaklęcia. Nic. Jeszcze raz. Także nic.
-Co się stało z moją mocą?
-Nikt i nic ci nie pomoże! Tu ja jestem panem.
Zerwała się i co tchu pobiegła przed siebie. Z impetem wpadła na coś. 
-Zawsze cię znajdę. To mój świat.
-Nie!- krzyknęła i znów uciekła. Bez skutku.
-Dlaczego uciekasz? Ja nie zrobię ci nic złego.
-Nie wierzę ci!
Stwór popchnął ją. Upadła na ziemię, zalewając się łzami.
-Shun? Dlaczego cię nie ma?
"Jestem. Zawsze jestem przy tobie".
-Razem mamy większa moc!- zawołała i kopnęła go. Ten, niczego nieświadomy, potoczył się w kąt. Amanda wykorzystała to i pobiegła dalej, ale i tym razem ją dopadł. 
-Na razie ci się udało. Nie licz, że następnym razem będzie tak łatwo.

0 komentarzy: