Po obiedzie Shun powiedział:
-Nie widziałem cię jeszcze w nowej
sukience. Założysz ją?
-Teraz? Dobrze, poczekaj chwilę.
Gdy stanęła w drzwiach ubrana w złotą,
połyskującą sukienkę Shunowi zaparło dech w piersi. Wyglądała wspaniale.
Sukienka była marszczona u góry, stopniowo rozszerzając się ku dołowi.
-I jak wyglądam?
-Ś..Świetnie! Teraz odwróć się.
-Dlaczego?
-Zobaczysz.
Shun zawiązał jej oczy. Ostrożnie zaczął ją
prowadzić.
-Gdzie idziemy?
-W pewne miejsce.
-Dlaczego musisz być taki tajemniczy?
Śmiech. Tym razem zaśmiał się czarnowłosy.
-Oh, nie denerwuj się. Jesteśmy.
Zdjął jej opaskę. Byli w wielkiej sali.
Nagle zapaliły się wszystkie lampy i znikąd zaczęła płynąć muzyka.
-Czy mogę prosić do tańca?- Shun skłonił
się nisko.
-Tak, oczywiście.
Gdy tańczyli dziewczynie zdawało się, że
cały świat rozpłynął się w powietrzu. Byli tylko oni. Wirowali poprzez
nieskończone galaktyki.
-Sss.. Shun? Gdzie jesteśmy?- spytała
przestraszona.
-Nie wiem.
Znajdowali się na zielonej łące. Przed nimi
rozciągał się bezkresny ocean z przejrzystą wodą. Do nosa dobiegał zapach
drzew. Po prawej stronie rósł gęsty las.
„Dziwne miejsce, ale jednocześnie takie...
piękne i zdumiewające. Czuję się tu taka szczęśliwa.”
Shun zdawał się czuć to samo.
Śmiech. Dobrze znany śmiech.
-Amis?
-Witajcie!
-Wiesz, gdzie jesteśmy?
-Oczywiście. Jesteście w Królestwie Dobra. Przez ten magiczny taniec, taniec waszych uczuć, trafiliście do Królestwa.
-Poprzednim razem Królestwo wyglądało inaczej- zauważył Shun.
-Masz rację. Trafiliście na bardziej wysunięty kawałek. To wasze serca wskazały wam drogę.
-Jak to nasze serca?- Amanda nic z tego nie pojmowała.
-Wasza miłość jest ogromna. Skumulowana w tańcu utworzyła portal, który przeniósł was tutaj. Królestwo to nieskończona, magiczna kraina. Tu wszystko jest dobre. Tu jest wasz drugi dom. Może więc powinnam przywitać was inaczej? Witajcie w domu- uśmiechnęła się.
-Dom... miłość... Rozumiem! Shun, zobacz, jak tu jest pięknie!- zawołała, gdy sarenka przebiegła tuż obok nich, zatrzymała się i pozwoliła pogłaskać się dziewczynie.
"Jak ona to robi?", po raz kolejny przemknęło mu przez głowę- "na każde zwierzę rzuca urok. Magiczna istota"- pomyślał o niej, jak tego dnia, gdy o wszystkim się dowiedziała.
-Tak, piękne. Ale jedno mi nie pasuje. Ciągle się nad tym zastanawiam, ale nie mogę znaleźć rozwiązania.
-Tak, Shun? O co chodzi?
-Deval przekazał nam całą swoją moc. Teraz jesteśmy najpotężniejszymi wojownikami na świecie, tak?
-Oczywiście.
-To dlaczego wy jesteście potężniejsi od nas? I dlaczego jesteś aniołem Amandy, skoro ona nie potrzebuje ochrony?
-Bardzo trafne pytanie, Shun. Otrzymaliście całą moc Devala, czyli całe dobro. My także mamy to dobro, ale także i dobro płynące od ludzi. To dlatego jesteśmy potężniejsi. Jestem aniołem Amandy, dlatego, że każdy dobry człowiek, nieważne czy to zwykły człowiek, czy wojownik, otrzymuje anioła. Nawet bez jego zgody jesteśmy mu przydzieleni; właściwie to rodzimy się razem z nim. Jeszcze jedno: Amanda jest bardzo delikatna, a pierwszy pobyt tutaj nie powinien odbywać się tak długo. To wyczerpie jej siły. Musicie wracać, ale pamiętajcie: Królestwo zawsze dla was stoi otworem.
-Dziękujemy, Amis.
Miała racje. Amanda nie wytrzymała tego i zemdlała. Shun delikatnie wziął ją na ręce. Przed nim pojawiły się drzwi. Jeszcze raz spojrzał na Amis, po czym odwrócił się i znikł za nimi.
Miała racje. Amanda nie wytrzymała tego i zemdlała. Shun delikatnie wziął ją na ręce. Przed nim pojawiły się drzwi. Jeszcze raz spojrzał na Amis, po czym odwrócił się i znikł za nimi.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz