niedziela, 3 marca 2013

Rozdział XXXVII - Zakupy

-Shun!!!
W całym domu słychać było jej krzyki.
-Co się stało?- spytał.
-Nie wiem w co się ubrać! Musimy iść na zakupy!
-Z…Zakupy?
„O, nie!”- przebiegło mu przez głowę. Zakupy traktował jako najczystsze zło. Nienawidził tylu szyldów, ubrań, ludzi…
-Tak, zakupy.
-Proszę nie! Mogę iść na wojnę, ale nie na zakupy!
-Pójdziesz, prawda skarbie?- zrobiła słodkie oczka i mocno się do niego przytuliła.
„Jak ona to robi? Znowu owinęła mnie wokół palca”- myślał, gdy jechali do centrum handlowego.
W przeciwieństwie do Shuna, Amanda miała znakomity humor. Włączyła radio i zaczęła śpiewać.
„I heard there was a secret chord
That David played and it pleased the Lord
But you don't really care for music, do you?
It goes like this, the fourth, the fifth, the minor fall, the major lift, the baffled king composing Hallelujah…”
Uwielbiała tą piosenkę. Płynie prosto z serca. Jest taka… szczera.
Dojechali na miejsce. Dla Shuna nie było już odwrotu. Weszli do pierwszego sklepu. Amanda od razu pochwyciła pęczek ciuchów i zniknęła za drzwiami przymierzalni. Chłopak czuł się tu nieswojo. Wszędzie manekiny, mnóstwo ubrań, kupujący. Znacznie bardziej wolał las. Cichy i spokojny… tak, spokojny. O tym tylko marzył.
-Shun!!!- jego zamyślenia przerwał dobrze znany mu głos. Powoli powlókł się do przymierzalni.
-I jak wyglądam?- spytała. Miała na sobie czarne rurki, biały top i fioletową bluzę.
-Wyglądasz świetnie. Możemy już stąd iść?
-Nie, jeszcze kilka kompletów.
-Eh…- westchnął i znów powlókł się na miejsce, z którego przyszedł. Gdy wyszli Shun obładowany był pięcioma torbami pełnymi ubrań.
-Wracamy?
-Tak, myślę, że na razie to mi wystarczy.
Czarnowłosy odetchnął z ulgą, pakując ciężkie torby do bagażnika.
-Nigdy więcej zakupów- mruknął pod nosem.

0 komentarzy: