-Chodźmy na plażę, Shun! Jest taki piękny
dzień!
-Chcesz żebym się spiekł?
-Przecież są kremy! Nasmaruję cię kremem z
filtrem 60! Shun, proszę!
W końcu uległ namowom dziewczyny i teraz
leżał na kocu. Amanda poszła popływać, więc został sam. Ale nie na długo.
-Cześć Shun!
„Tylko nie to!”
Ostatnią rzeczą, jaką chciał zobaczyć to
była Lea. Niestety, koszmar się ziścił i stała przed nim w czerwonym bikini.
-Gdzie Amanda?
-Pływa- odpowiedział.
-Może to i nawet lepiej- i nie czekając na
pozwolenie położyła się obok niego.
-To wy jesteście razem?- spytała.
-Yhy…- nie miał ochoty na rozmowę.
-Naprawdę? Jakoś do siebie nie pasujecie.
No zobacz, ona taka uśmiechnięta kocha wszystko i wszystkich, a ty taki ponury
i milczący. Tobie przydałby się ktoś inny. Ktoś, kto by cię rozumiał.
-Czyli kto?
-Na przykład ja. Czuję, że jesteśmy do
siebie podobni.
-Tak? Jakoś tego nie widzę.
-Bo nie patrzysz na mnie!- chwyciła jego
głowę i obróciła w swoją stronę. Chłopak chcąc, nie chcąc musiał spojrzeć.
-Nadal tego nie czuje- powiedział
uwalniając się z uścisku.
„Jeszcze poczujesz”
-Hej Lea!
-Cześć Amando! Albo raczej pa. Muszę już
lecieć. Mam spotkanie.
-Ach tak, rozumiem. No to cześć!
„Dziwna”- pomyślała Amanda.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz