poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział LVII - Samotni


Położyła się na łóżku i rozpłakała jak dziecko.
-Shun, jak mogłeś!?- pytała.
Tymczasem dwa piętra niżej…
-Ale z ciebie głupek! Idiota! Teraz ona cierpi! To wszystko twoja wina!- krzyczał sam na siebie. Nie potrafił wybaczyć sobie, że skrzywdził tą Istotę. Tak delikatną, słabą… Upadł na podłogę i płakał. Po prostu płakał.
Lea nadal stała na plaży. Wiatr jeszcze nosił strzępki kłótni Amandy i Shuna. Dziewczyna zacierała ręce.
-Niedługo Shun! Niedługo będziesz mój!
Rankiem każdy poszedł w inną stronę. Amanda omijała Shuna z daleka. Nie chciała widzieć jego twarzy, bo wiedziała, że się rozpłacze. Zbyt dobrze znała tą twarz. Znała wyraz radości, smutku, nadziei… Łzy napłynęły jej do oczu.
„Nie! Nie dam mu satysfakcji! Będę silna!”
Jednak bycie samotnym jest trudniejsze.

0 komentarzy: