Ostatni dzień. Nic się nie zmieniło. Nie
zamienili nawet słowa ze sobą. Shun błąkał się po plaży, hotelu, nie mogąc
znaleźć sobie miejsca. Lea wiernie mu towarzyszyła. Na początku próbował ją
odgonić, ale wkrótce porzucił tę myśl.
„Myśl! Tylko ona mi pozostała. Jedyna
pamiątka po niej. Teraz nie chce mnie znać. Oddałbym wszystko za jedno słowo od
niej…”
Wszedł do apartamentu zamykając drzwi przed
nosem Lei.
-Amis?- zapytał cicho- Amis!
-Tak,
Shun? Szybko, nie powinnam tutaj być!
-Proszę, przekonaj Am, żeby do mnie
wróciła!
-Niestety
nie mogę. Naprawdę ją zraniłeś. Teraz muszę iść.
-Nie, Amis!
Znikła.
-Amanda! Muszę coś zrobić! Muszę ją
odzyskać! Kocham ją!
Szybko otworzył drzwi. Za nimi stała…
-Amanda?
-Mogę wejść?
-Oczywiście.
-Przemyślałam wszystko. Dam ci jeszcze
jedną szansę, ale to będzie ostatnia. Shun, kocham cię i nie chcę tego kończyć!
-Tak się cieszę! Obiecuję, nigdy tego nie
zrobię! Dziękuję!
Wreszcie Amanda mogła zrobić to, na co
czekała cały tydzień. Pocałowała czarnowłosego.
-Czyli wszystko jest w porządku? Na pewno?
-Tak, na pewno.
-Jeszcze raz ci dziękuję.
Lea była zaskoczona, kiedy zobaczyła parę
wychodzącą z hotelu i trzymającą się za ręce.
-To wy pogodzeni?- zapytała.
Minęli ją, nie zaszczyciwszy nawet spojrzeniem.
***
Kiedy teraz to dodaję, patrzę na swój styl pisania. Od momentu, kiedy pisałam te rozdziały, znacznie się poprawił i mam nadzieję, że będzie poprawiał się dalej.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz