Potem wyszedł i znów zostawił mnie samą w
tym wielkim pokoju.
Nie chciało mi się spać, więc spróbowałam
wstać. Shun mnie zabije, kiedy się o tym dowie, ale cóż - spróbować zawsze warto.
Wstałam i zrobiłam kilka kroków. Przy każdym stąpnięciu czułam ból, ale co tam!
Udało się! Wróciłam powoli do łóżka. Postanowiłam, że będę trenować, nic nie
mówiąc Shunowi. Uwaga! Ktoś wchodzi.
-Jak się czujesz?
I znów to pytanie! Denerwujące!
-Jak na razie dobrze. Jak wam idzie
odbudowywanie?
-Shun trochę pomaga. Bez niego nie
postawilibyśmy miasta nawet w miesiąc.
-To znaczy, że wszystko jest odbudowane?
-Tak, spójrz przez okno.
Zasłony były zaciągnięte. I jak ja mam
zobaczyć? Brawo, Faliano!
-Ups… Przepraszam. To ja może lepiej już
pójdę- powiedziała, uprzednio rozsuwając zasłony.
Tak, idź! Zostaw mnie znów samą!
Może to i lepiej. Mam czas na rozmyślania.
W ciemnym i chłodnym pokoju łatwo zapaść w sen. No i oczywiście tak się stało!
Trzeba było trzymać powieki, a nie dać im spokojnie osunąć się na oczy!
Po godzinie poczułam, że ktoś głaszcze mnie
po włosach. Poczułam znany zapach delikatnych perfum. Otworzyłam jedno oko.
-Pobudka! Musisz coś zjeść!
Podsunął mi talerz. Sałatka. Dam radę.
-Dzięki, Shun.
W milczeniu przyglądał mi się jak jem.
Ciekawe, o czym myśli…
-Shun, o czym myślisz?
Zaskoczyłam go tym pytaniem! Ha! Jestem
nieobliczalna!
-O niczym.
Spławia mnie! Nie dam się tak łatwo!
-Ale ja wiem, że o czymś myślisz!-
oświadczyłam i odsunęłam od siebie tacę z jedzeniem. Położył ją na stoliku i
położył się obok. Pocałował mnie. Oczywiście, chce mnie czymś zająć. No to mu
się to udało. Potem znów usiadł.
-Ile jeszcze tu będziemy?
-Póki nie odbudujemy miasta i nie wyzdrowiejesz.
-Aha- odpowiedziałam, bo nic mi nie przychodziło do głowy.
-Shun, nie mogę tego przed tobą ukrywać! - nie znosiłam kłamać, chociaż to czasem się przydawało, chociażby po to, żeby nie martwić Shuna. Odsunęłam kołdrę i stanęłam na podłodze.
-Rozmawialiśmy o tym! Połóż się do łóżka.
-Shun, zobacz.
Otworzył buzię ze zdziwienia.
-Co tak się patrzysz?
-T-ty chodzisz!
-Tak - i jakby na potwierdzenie tych słów zrobiłam piruet. Shun tak śmiesznie wyglądał ze zdziwioną miną, że musiałam się roześmiać.
Zrozumiał, że śmieje się z niego, więc przybrał normalny wyraz
twarzy.
Teraz znów czuję się człowiekiem. Mogę
pomóc w odbudowywaniu miasta. Przemaszerowałam przed Shunem, wzięłam
spódniczkę, top, sandałki i poszłam do łazienki.