niedziela, 15 września 2013

Rozdział LXIII - Smak śmierci (kraina umarłych)

-Gdzie my jesteśmy, Shun?
-Chyba… umarliśmy.
-Umarliśmy!? Jak to? To wtedy gdzie jesteśmy?- rozpaczliwie rozglądała się wokół szukając odpowiedzi.
-Nie wiem.
-Shun, popatrz! Tam są jacyś ludzie!- szybko podbiegła do jednego. Był blady i miał podkrążone oczy. Spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem.
-Przepraszam, gdzie my jesteśmy?
Cisza.
-Słyszy mnie pan? Gdzie jesteśmy!?- powtórzyła pytanie.
Cisza. Nagle zdała sobie z prawdy z bolesnej prawdy.
-Shun, oni… oni nie żyją!
Nagle jak na zawołanie wszyscy zaczęli iść w jednym kierunku.
-Gdzie oni idą?
-Zobaczymy. Chodźmy za nimi.
Szli prawie godzinę. Obok nich nie było nic. Żadnych kolorowych krajobrazów. Tylko pustka. Otaczało ich nic pełne wszystkiego. Zatrzymali się. Stali przed budką. W środku siedział człowiek. Wyglądał inaczej niż inni.
„On chyba jest żywy”- pomyślała.
Wolno przesuwali się do budki, aż nadeszła ich kolej.
-Stop! Nie możecie wejść!
-Dlaczego?
-Ktoś z żywych próbuje was uratować. Musicie zaczekać tam- wskazał ręką kilka rozwalających się domów. Posłusznie się tam udali.
-I my mamy mieszkać w takim… czymś?- Amanda od początku nie znosiła tego miejsca. Jej entuzjazm szybko zgasł, choć to zdarzało się rzadko. Domki były w opłakanym stanie. Odpadająca farba, kurz, rozwalające się meble, powybijane szyby w oknach…
-Nie wiem kto by mógł go szukać- Shun najwyraźniej mówił sam do siebie, ale Amanda postanowiła wycisnąć z niego tę informację.
-Ale kto i czego?
-Deval mówił mi kiedyś, że istnieje pierścień Życia. Potrafi on ożywić każdego zmarłego, jeśli jeszcze nie przekroczył bramy. 
-Pierścień Życia? Dziwna nazwa.
-Może i dziwna, ale pierścień ma wielką moc. 
-No to nie pozostaje nam nic innego jak czekać.

0 komentarzy: