Wróciła do domu. Zastała Shuna z bronią w
ręku.
Życie
nie ma już sensu, kiedy widzisz ukochaną osobę w objęciach innego.
-Nie Shun!
-Och, to ty! Nie masz tu czego szukać!-
powiedział ironicznie, ale zarazem z nutą smutku w głosie.
-Shun, to nie tak jak myślisz!
-A więc co ja myślę?! Już sam nie wiem!
Widocznie ci przeszkadzam! Uprzejmie zejdę ci z drogi. Będziesz mieć mnóstwo
czasu dla swojego Klausa!- naładował broń i przyłożył do czoła. Już miał
pociągnąć za spust, gdy nagle Amanda rzuciła się na niego i wyrwała mu z rąk
broń. Na szczęście zabójcza maszyna nie wystrzeliła.
-Co ty robisz?! Dlaczego chcesz się zabić?
-Bez ciebie moje życie nie ma sensu! Czy ty
tego nie rozumiesz?! Daj mi odejść…
Wolę
odebrać sobie życie niż patrzeć jak powoli odchodzisz ode mnie…
-Nie pozwolę ci na to, Shun! Kocham cię!
Tylko ciebie!
-A co to było? Przyjacielski całus?
-Shun, ja nie chciałam… to on…
-Głupie tłumaczenia! A miała być
niespodzianka..
Dopiero teraz zauważyła, że Shun
przygotował kolację ze świecami.
-Jaka ja głupia…
Poczuła, że robi jej się słabo, nogi się
ugięły. Upadła.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz