piątek, 25 października 2013

Rozdział LXXVI - Pomocy!

Obudziła się. Poczuła ciepły oddech na swojej szyi. Obok leżał Shun. Popatrzyła na niego. Wyglądał słodko, kiedy spał. Pocałowała go w policzek i wstała. Rozsunęła zasłony pozwalając słońcu na ogrzanie jej twarzy.
-Zapowiada się piękny dzień- powiedziała cicho.
Ktoś objął ją w talii i przyciągnął do siebie. Obróciła się. Jego twarz była oddalona o kilka centymetrów. Nie chciała psuć takiego momentu niepotrzebnymi słowami. Oparła głowę o jego tors. Shun delikatnie ujął jej twarz i pocałował.
-Kocham cię…
-Cii… Nic nie mów.
Uwielbiam patrzeć jak milczysz. Uwielbiam patrzeć jak mówisz. Uwielbiam patrzeć jak się śmiejesz. Uwielbiam…
                                                                        *
-Wychodzę, Shun.
-Mogę iść z tobą?
-Lepiej nie. Chcę wszystko przemyśleć, to za dużo jak na raz.
Wyszła. Słońce świeciło prosto w oczy.
Tak, jakby witało ją wesoło swoimi ciepłymi ramionami i przygarniało ją do siebie. Zauważyła jakąś sylwetkę. Potem już nic nie pamiętała. Zapadła ciemność.
                                                           *
-Hej, obudź się- nad sobą usłyszała delikatny głos. Kilka kosmyków jego włosów połaskotało ją w policzek. Wiedziała już kto to.
-Klaus! Dlaczego to zrobiłeś?
Dlaczego więzisz mnie wbrew woli? Czy ty też jesteś takim potworem jak poprzedni?
-Mówiłem już. Shun nie zasługuje na taką perłę.
W przeciwieństwie do poprzednich porywaczy Klaus miał serce. Zaprowadził ją do normalnego pokoju i pozostawił samą.
Usiadła w rogu pokoju i ukryła twarz w dłoniach.

0 komentarzy: