Obudziła się. Poczuła ciepły oddech na
swojej szyi. Obok leżał Shun. Popatrzyła na niego. Wyglądał słodko, kiedy spał.
Pocałowała go w policzek i wstała. Rozsunęła zasłony pozwalając słońcu na
ogrzanie jej twarzy.
-Zapowiada się piękny dzień- powiedziała
cicho.
Ktoś objął ją w talii i przyciągnął do
siebie. Obróciła się. Jego twarz była oddalona o kilka centymetrów. Nie chciała
psuć takiego momentu niepotrzebnymi słowami. Oparła głowę o jego tors. Shun
delikatnie ujął jej twarz i pocałował.
-Kocham cię…
-Cii… Nic nie mów.
Uwielbiam
patrzeć jak milczysz. Uwielbiam patrzeć jak mówisz. Uwielbiam patrzeć jak się
śmiejesz. Uwielbiam…
*
-Wychodzę, Shun.
-Mogę iść z tobą?
-Lepiej nie. Chcę wszystko przemyśleć, to
za dużo jak na raz.
Wyszła. Słońce świeciło prosto w oczy.
Tak,
jakby witało ją wesoło swoimi ciepłymi ramionami i przygarniało ją do siebie. Zauważyła jakąś
sylwetkę. Potem już nic nie pamiętała. Zapadła ciemność.
*
-Hej, obudź się- nad sobą usłyszała
delikatny głos. Kilka kosmyków jego włosów połaskotało ją w policzek. Wiedziała
już kto to.
-Klaus! Dlaczego to zrobiłeś?
Dlaczego
więzisz mnie wbrew woli? Czy ty też jesteś takim potworem jak poprzedni?
-Mówiłem już. Shun nie zasługuje na taką
perłę.
W przeciwieństwie do poprzednich porywaczy
Klaus miał serce. Zaprowadził ją do normalnego pokoju i pozostawił samą.
Usiadła w rogu pokoju i ukryła twarz w
dłoniach.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz