sobota, 22 marca 2014

Rozdział LXXXIII - "Zostanę sam!"


Nawet nie wiedział co robił. Do dużej torby pakował przypadkowe rzeczy. Łzy zamazywały mu obraz. Nagle rzucił torbę w kąt, usiadł i zakrył twarz w dłoniach. Teraz smutek zastąpiła wściekłość. Chwycił pierwszy lepszy wazon i rzucił nim o podłogę, ale zaraz się opamiętał. Sprzątnął odłamki i znów usiadł. Popatrzył na to wszystko. Ten dom był „pełen jej”. Wszędzie zdjęcia roześmianej dziewczyny. Tak zdrowej, szczęśliwej… Łzy ściekały po bladej twarzy.
-Shun, nie możesz się poddać!
Wiedział, kto to. Nawet nie zamierzał odpowiadać. Chwycił album ze zdjęciami.
-Dość!- krzyknął i rzucił albumem o ziemię. Wsiadł do samochodu i ruszył do szpitala.
Poszukał lekarza.
-Niestety, jest gorzej niż myśleliśmy. Jest wielkie zagrożenie życia. Nie wiemy z jakiego powodu powstał złośliwy nowotwór. Jej serce jest już bardzo słabe. Dziś zoperujemy ją i zobaczymy co to da.
-Tylko tyle potraficie zrobić?! A ty mówisz o tym tak obojętnie?! Ty wiesz kim ona jest? Kim jest dla mnie?- spuścił głowę.
-Proszę się uspokoić i być dobrej myśli. Wszystko powinno się udać.
-Powinno?! A jeśli nie? I co dalej będzie? Zostanę sam! Nie będzie już jej uśmiechu, jej pięknych oczu… Życie bez niej nie ma sensu, rozumiesz?! Ona jest dla mnie wszystkim i nagle znów mogę ją stracić! Mam tego dość! Dość tego, że wy nic nie robicie, a ona umiera!- rozwścieczony wziął torbę i myślą odszukał dziewczynę.
 Leżała w wielkim łóżku w pokoju 227. Szybko się tam udał.
Zapukał. Cisza. Uchylił drzwi. Amanda była przyczepiona do respiratora.
-Proszę pana, tam nie wolno…
-Zamknij się!
Podszedł do dziewczyny i delikatnie złapał ją za rękę. Po policzku spłynęła łza. Tylko jedna. Nie chciał pokazywać słabości przy niej. Popatrzyła na niego przygaszonym wzrokiem. Wytrzymał jej wzrok na sobie.
-Niedługo już będziesz zdrowa… będziemy razem…- składał obietnice, w spełnienie których nie do końca umiał wierzyć.
Dziewczyna tylko popatrzyła przed siebie, a potem zamknęła oczy. Tak bardzo chciała w to wierzyć.

0 komentarzy: