Obudziła się. Przy niej siedział Shun.
Chciała się poruszyć, ale coś ją powstrzymywało. Noga. Nagle wszystko stanęło
jej przed oczami. Śmiech Treya i dźwięk łamanej kości przyprawiał ją o dreszcze.
-Widzę, że już się obudziłaś. Jak noga?-
spytał chłopak.
-Boli. Bardzo- kilka łez spadło na
poduszkę. Starła je machnięciem ręki- na pewno nie ma jakiś sposobów, żeby noga
zrosła się szybciej?- spojrzała na niego z nadzieją.
-Jest jeden. Przed chwilą sobie o nim
przypomniałem. Potrzeba 5 kropli krwi twojego przyjaciela.
-Czyli, że ten pomysł odpada.
-Niezupełnie. Jestem przecież ja.
-Ale ty…
-Nie jestem twoim przyjacielem?- dokończył
za nią z chytrym uśmiechem.
-Jesteś- dała za wygraną.
-Więc zabierzmy się do pracy.
Nakłuł swoja skórę w okolicy nadgarstka,
zrobił to samo z nogą Amandy i wlał 5 kropel swojej krwi. Jej kości natychmiast
się zrosły. Nie został żaden ślad.
-Znów mogę chodzić! Dziękuję!
-Więc wykorzystajmy to i chodźmy na spacer.
Jesteśmy w końcu w nowym miejscu. Ale najpierw musimy się przebrać. Sam Deval
wydał to polecenie. Od dziś nazywasz się Miyoko Taksumi, a ja Yoh Taksumi i
jestem twoim mężem. Tu są nowe dokumenty- podał je dziewczynie.
Teraz Amanda miała na sobie krótka czarną
sukienkę i buty na lekkim obcasie. Jej oczy miały kolor brązu. Założyła perukę
w czarnym kolorze. Shun ubrał się w ciemną marynarkę i dżinsy. Swój naturalny
czarny kolor włosów zastąpił peruką w ciepłym kolorze brązu. Jego piękne
czekoladowe oczy przykryły niebieskie soczewki. Amanda spojrzała w lustro. Nie
przypominała tej dziewczyny. Nie przypominała siebie.
-Żono, może przejdziemy się do lasu?- spytał
Shun, wyraźnie akcentując pierwszy wyraz, który bardzo śmiesznie i obco brzmiał
w jego ustach. Może dlatego, że nigdy go nie powiedział.
-Świetny pomysł, mężu- Amanda prawie
krztusiła się ze śmiechu.
Szli ścieżką. Wokół nich swobodnie
przebiegały zwierzęta. Wiedziały, że nie mają się czego bać. One wyczuwały, że
są dobrzy, że płynie w nich dobra krew i nigdy ich nie skrzywdzą. Nagle zza
drzew wyskoczyły dwa dziwne stworki.
-Shun, zobacz jakie słodkie!- krzyknęła.
Sięgały im do kolan. Jeden z nich miał brązowe futro, a drugi jasnobrązowe.
-Nie jestem Shun, pamiętasz?- skarcił ją.
-Oh, tak. Przepraszam Yoh.
-Kim jesteście?
-O rany! Te zwierzęta mówią!- Amanda odruchowo cofnęła się krok do tyłu, chociaż nie wyglądało na to, żeby zwierzęta chciały z nimi walczyć.
-Oczywiście, że mówimy. Przysłał nas Deval- spojrzał na nią dziwnie.
-Mistrz?- spytał zaskoczony Shun.
-Tak. Uważa, że musicie mieć jakieś towarzystwo. Jestem Be, a to De- wskazał łapką na drugiego stworka.
Gdyby nie kolor futra, nie mogliby ich odróżnić.
-Zostaniecie z nami?- spytała Amanda. Spodobały jej się te dwa zwierzątka, tak dziwne i niespotykane.
-Tak, z chęcią- powiedział De.
"Skoro sam Mistrz ich tu przysłał, to musi mieć jakiś cel. Pójdę do niego i dowiem się więcej".
-Shun, zobacz jakie słodkie!- krzyknęła.
Sięgały im do kolan. Jeden z nich miał brązowe futro, a drugi jasnobrązowe.
-Nie jestem Shun, pamiętasz?- skarcił ją.
-Oh, tak. Przepraszam Yoh.
-Kim jesteście?
-O rany! Te zwierzęta mówią!- Amanda odruchowo cofnęła się krok do tyłu, chociaż nie wyglądało na to, żeby zwierzęta chciały z nimi walczyć.
-Oczywiście, że mówimy. Przysłał nas Deval- spojrzał na nią dziwnie.
-Mistrz?- spytał zaskoczony Shun.
-Tak. Uważa, że musicie mieć jakieś towarzystwo. Jestem Be, a to De- wskazał łapką na drugiego stworka.
Gdyby nie kolor futra, nie mogliby ich odróżnić.
-Zostaniecie z nami?- spytała Amanda. Spodobały jej się te dwa zwierzątka, tak dziwne i niespotykane.
-Tak, z chęcią- powiedział De.
"Skoro sam Mistrz ich tu przysłał, to musi mieć jakiś cel. Pójdę do niego i dowiem się więcej".